
Moulin Rouge - Pierre La Mure.
Po wyprawie do Afganistanu dziwnie było nagle znaleźć się we Francji w II połowie XIX w. To tu w paryskiej dzielnicy Montmarte tańczono wówczas kankana. Życie wrzało do samego rana. Po pewnym czasie przesłałam czuć się jednak nieswojo i wkręciłam się w towarzystwo początkujących malarzy.
Na kartach Moulin Rouge Pierra La Mure jest ich całkiem sporo. Możemy spotkać m. in. Vincenta Van Gogha, ale głównym bohaterem jest hrabia Henri de Toulouse - Lautrec. Zaraz wcisnęłam oczywiście google szukaj, by dowiedzieć się o nim więcej i obejrzeć jego obrazy. To on uwiecznił w swoich pracach tancerki z Moulin Rouge. Osiągnął sukces jako artysta, ale poszukiwał całe życie miłości, o którą trudno, gdy człowiek wyróżnia się spośród innych. Hrabia był synem kuzynostwa, co przyczyniło się do wystąpienia defektów genetycznych. Jako młody chłopiec złamał nogi, a jego kości nie zrastały się. Z tego powodu również nie urosły.
Czy człowiek, który ma zaledwie 1,5 metra i problemy z przemieszczaniem ma inne pragnienia? Nie, tak samo kocha i chce być kochany.
W powieści malarz został przedstawiony jako osoba otwarta, czerpiąca z życia pełną garścią. Gdyby tylko kobiety nie dawały mu odczuć, że jest inny. Nie był tym, kogo pragnęły. Gdyby tylko nie pił tyle.
Tu muszę przerwać, ponieważ wracam do czytania. Jeszcze 150 stron. Czy Henryk odnajdzie miłość?